Rainbow 2017

Trzy lata czekałem na ten wyjazd i dzięki uprzejmości kolegi Roberta wreszcie udało mi się zrealizować jedno z marzeń, tydzień w mekce karpiowej. Rainbow to cel wielu kolegów po kiju, nie tylko dlatego,że pływają tam karpie z trójką z przodu, ale również dlatego,że to bardzo trudna woda technicznie, pełna zatopionych drzew, krzaków i potorfowych rowów, którymi karpie ewidentnie uwielbiają pływać.

Rozbijamy obozowisko i sondujemy wodę, dla mnie to kolejne nowe doświadczenie, nigdy nie miałem okazji zmierzyć się z głębokimi rowami, podwodnymi drzewami, to wymagało ode mnie użycia nowych technik łapania.

Przyznaję, że dzięki kompanowi, nie musiałem doznać rozczarowania, jego doświadczenie z tej wody pomogło mi zrozumieć na co się piszę i odpowiednio przygotować do tego tygodniowego zadania. Pierwsze karpie pojawiły się już następnego dnia, ryby rzędu 14-16kg, a u mnie kompletna cisza, no może poza leszczem na zestawie.

Pogoda trafiła nam się celująca, nie zbyt gorąco i nie za zimno, nietypowo jak na lipiec na tej szerokości geograficznej, ale dla nas rewelacyjna. Temperatura wody 23-25 stopni, czego chcieć więcej. Robert dostaje pierwsze 20+ a ja nadal nic.

Mijają trzy doby zanim mam pierwszy kontakt z karpiem, branie z głębokiego rowu i po wypłynięciu {to najlepsza opcja, żeby nie stracić ryby z powodu zróżnicowania dna}, karpisko ląduje w podbieraku, piękny pełnołuski 22.8kg.

Doczekałem się w końcu, chociaż przyznaję, że powoli traciłem cierpliwość. Roberto kilka brań za sobą, a mnie już kusiło szukać nowych miejscówek. Warto czasem trzymać się wytypowanych miejsc, ta woda z pewnością uczy cierpliwości. Łapiemy magię tego pięknego zbiornika, trochę brakowało mi słynnych już spławów z tej wody, ale jak już się trafił to naprawdę efekt był nieziemski.

Thursday {czwartek}, to szczególny dzień na Rainbow, polowa tygodniowej zasiadki, czas dużej ryby, tego dnia bardzo często łapane są duże karpie i chociaż nie był to potwór, to prawie 25 kg w pełni mnie satysfakcjonuje.

Przyznaję,że najbardziej obawiałem się zjechania z tej pięknej wody o przysłowiowym kiju, to częste zjawisko na Rainbow, karpie przemieszczają się w różne strony zbiornika i chociaż dwoisz się i troisz nic nie jesteś w stanie zrobić. Doświadczyli tego angielscy koledzy, przesiedzieli bite dwa tygodnie bez żadnego brania, koszmar!Wiesz że pływają w tej wodzie karpie wielkich rozmiarów i nie możesz się do nich dobrać., ale tak to już z naszą pasją jest, ze chociaż pakujesz się o kiju to już w głowie układasz sobie kolejną zasiadkę. Nasze zestawy to solidna plecionka, kultowy już Kryston Quick-Silver 45lb, długie przypony i typowe bananki. Kulki własnej roboty na bazie solara, Roberto napracował się a ja na tym przyznaję skorzystałem za co serdecznie mu dziękuje.

Tydzień minął jak z bata strzelił, wędkowanie na takiej specyficznej wodzie to bezcenne doświadczenie. Rozpoznanie łowiska, przewidzenie opływu karpi swoich stałych wędrówek rowami na tak zróżnicowanym dnie daje naprawdę sporo do myślenia. Kto zrozumie i przewidzi tą scenerię ma największe szanse na piękne karpie z Raibow. Na koniec pożegnanie z Pascalem, bardzo sympatycznym właścicielem wody, był kto wie, może za rok czy dwa ponownie wrócić nad tą wspaniałą wodę.

Reasumując, siedem dni francuskiego wędkowania przyniosło nam 13 brań w tym 5 ryb 20+, z największą rybą 25,8 kg.

Pozdrawiam,

Przemek Nowak